kabir chan kabir chan
2820
BLOG

AFGANISTAN; JACY SĄ AFGAŃCZYCY?

kabir chan kabir chan Polityka Obserwuj notkę 2

AFGANISTAN; JACY SĄ AFGAŃCZYCY?

 

Odpowiadając na to pytanie, przeważnie przytaczam moje ulubione przysłowie: sage zadr berodare szkal ast ‘żółty pies jest bratem szakala’ (żółty - pies, tozi – chart afgański, jest ponoć najszlachetniejszą rasą psa). W starej Warszawie mawiano ongiś: Wart Pac pałaca a pałac Paca. Krótko mówiąc Afgańczycy i Polacy mają podobne charaktery.

W całej historii przez Polskę i przez Afganistan przetaczały się fale najeźdźców, panoszyli się okupanci, którzy odcisnęli swe piętno na charakterach naszych narodów.

Moja opinia na temat charakteru Afgańczyków i ich spojrzenia na świat znajduje potwierdzenie u Ryszarda Kapuścińskiego w jego książce „Heban”. Jego wypowiedź dotyczy, co prawda Afrykanów, ale pasuje ona jak ulał do wszystkich mieszkańców trzeciego świata. Pisze on: „Umysł europejski uznaje, że ma granice, akceptuje swoją niedoskonałość, jest sceptyczny, wątpi, stawia znaki zapytania. W innych kulturach tego nie ma. Więcej – są one skłonne do pychy, do uznawania wszystkiego, co własne za doskonałe, słowem – są one w stosunku do siebie bezkrytyczne. Winą za całe zło obarczają wyłącznie innych, inne siły (spiski, agentów, obcą dominację w różnych formach). Wszelką krytykę uznają za złośliwy atak, przejaw dyskryminacji, za rasizm itd. Przedstawiciele tych kultur traktują krytykę, jako osobistą obrazę, jako rozmyślną próbę ich poniżenia, nawet jako formę znęcania się. Jeśli powiedzieć im, że miasto jest brudne, jakby ktoś powiedział, że sami są brudni, że mają brudne uszy, szyję, paznokcie itd. Zamiast ducha autokrytyki noszą w sobie pełno uraz, kompleksów, zawiści, zadrażnień, dąsów, manii. To powoduje, że są kulturowo, trwale, strukturalnie niezdolni do postępu, do wytworzenia w sobie wewnętrznie woli przemiany i rozwoju”.

Nie ma potrzeby komentować wypowiedzi Mistrza.

        Niedawno ponownie wczytałem się w jedno z pierwszych tłumaczeń „Koranu” na język polski, dokonanego ponoć przez Śp. Jana Murzę Tarak Buczackiego (zm.1857).

Chciałbym w paru zdaniach przywołać z mroków historii tę postać.

Jan Murza Tarak Buczacki był polskimTatarem zPodlasia i przez długie lata był uważany za autora pierwszego przekładuKoranu najęzyk polski. Jednak niedawne badania Z. J. Wójcika dowiodły, że podstawą tego tłumaczenia byłfilomacki przekład Koranu, przeznaczony dla Tatarów polskich, a dokonany wlatach 20. i30 XIX w. przez ks. Ignacego Chlewińskiego i Ignacego Domeykę. Ostateczną wersję tego przekładu ustaliłJoachim Lelewel. Wersję, która ukazała się w1848 roku wPoznaniu, ale zostałaskonfiskowana przezcenzurę, wykorzystał później Buczacki[1].

Poniższy cytat podaję czytelnikowi w oryginalnej wersji, gdyż język polski połowy dziewiętnastego wieku będzie widocznym kontrastem dla języka używanego przeze mnie. Nie zmienił się natomiast sens wypowiedzi.

Co prawda Autor pisze o Arabach, ale jestem przekonany, że jego opinia pasuje do opisu charakteru współczesnych Afgańczyków. Podkreślam, że poniższy cytat wyszedł spod pióra głęboko wierzącego muzułmanina, którego prędzej można podejrzewać o przychylność do wyznawców islamu niż do chrześcijan.

„Koczujący Arabowie dzielili się na wiele plemion i rodzin, każda miała Szeika czy Emira, który na znak dostojeństwa i władzy, zatykał spisę przy swym namiocie. Dostojeństwo to, choć przelewające się przez wiele generacji na członków jednéj rodziny, nie było czysto-spadkowe; zależało od dobréj woli i wyboru. Plemienia.

Szeik mógł być złożony, inny z drugiéj rodziny w jego miejsce obrany. Władza jego była ograniczona i zależała od przymiotów osobistych i zaufania, jakie w nim pokładano. Służyły mu przywileje prowadzenia negocjacji, zawierania pokoju, lub wypowiadania wojny; on przewodniczył ludowi do boju, wybierał miejsca na obóz, podejmował znaczniejszych gości.

Wodzowie ci uznawali władzę jednego naczelnika, zwanego Szeikiem Szeików (dzisiejszy Szeik-ul-Islam:) który czy to żyjąc w murach zamku, czy téż z trzodami koczując w pustyni, mógł zebrać pod swój sztandar rozpierzchłe ludy w razie wspólnego niebezpieczeństwa. Ta rożność pierwiastków, to mnóstwo rozdrobnionych plemion, książąt i krain, była powodem częstych starć. Zemsta u Arabów była religijnym obowiązkiem. Pomścić się śmierci krewnego, było obowiązkiem rodziny, i często złączone było z honorem całego plemienia.; ztąd powstawały krwawe nienawiści ciągnące się przez długi szereg lat. Konieczność pilnego czuwania nad całością trzód, oswoiła oddziecka Araba pustyni z robieniem bronią.

Nikt mu nie zrównał w sztuce strzelania z łuku, robienia spisą lub bułatem, nikt dzielniéj nie toczył rumakiem. Rycerz był razem rozbójnikiem, łupieżcą, on dostarczał kupcom wielbłądów i przewodników, wolał jednak czyhać w zasadzce na karawanę i zrabować ją w czasie mozolnéj w pustyni wędrówki. Wszystko to uważał za czyny wojenne, spoglądając na kupców i przemysłowców, jako na klassę ludzi spodloną haniebném i chciwém zajęciem.

Takim był Arab pustyni, mieszkaniec namiotów. Natura stworzyła go do tych ciągłych zapasów. Lekkiéj i szczupłéj budowy ciała, był muskularny i czynny, zdolny wytrzymać wszelkie trudy i znoje. Wstrzemięźliwy, mało potrzebował pokarmów, a to choćby najprostszych. Umysł jego równie jak ciało, był lekki i zwinny. Celował on przymiotami zdobiącemi potomków Sema, przebiegłością, dowcipem, bystrością i żywą wyobraźnią. Namiętny ale chwilowo; odwaga i duma przebijała się w jego rysach, błyszczała w czarném oku. Porywały go słowa ogniste, wdzięki poezji. Mowa jego była kwiecista, strojna w krasomówcze błyskotki, ale rozkoszował się w przysłowiach, porównaniach i przenośniach.

Obok tego popędu do rozbojów i łupieży, był on szlachetny i gościnny. Chętnie dawał podarki, drzwi jego domu roztworem stały dla przechodnia, z którym ostatnim kęsem się dzielił; skoro raz tylko rozłamał się chlebem, choćby ze śmiertelnym wrogie, już ten mógł bezpiecznie spocząć w nietykalnym cieniu jego namiotu.”

Zamieniając słowo ‘Arab’ na ‘Afgańczyk’, zmieniając składnię i trochę ortografię, można by przypuścić, że ten tekst napisał współczesny orientalista-psycholog, który wiele lat spędził w Afganistanie i poznał jego mieszkańców.

Chciałbym zwrócić uwagę Pań na pewne rysy charakteru idealnie pasujące do większości orientalnych mężczyzn:

·       . Umysł jego… był lekki i zwinnyoznacza, że błyskawicznie poznaje mocne i słabe strony panny.

·       Celował on… przebiegłością, dowcipem, bystrością i żywą wyobraźniąkupowanie kwiatów, bibelotów i zapraszanie na romantyczne spacery pozwala mu na ocenę czy ma szansę wkraść się w łaski panny, albo trochę dalej

·       Namiętny ale chwilowo;…po zdobyciu tego czego chciał może zniknąć zostawiając dziewczę „przy nadziei”.

·       duma… błyszczała w czarném oku.– Panna, która uległa Afganowi, w jego mniemaniu, jest jego własnością i biada jej, gdy tylko spojrzy na innego faceta. Wtedy… Taką hańbę zmyć może tylko śmierć … JEJ, oczywiście..

·       Porywały go słowa ogniste, wdzięki poezji.Cały wschód kocha muzykę i poezję, prawie każdy próbuje napisać jakiś liryk, toteż łatwej mu jest poruszać się na tej niwie niż po polu lub fabryce.

·       Mowa jego była kwiecista, strojna w krasomówcze błyskotki-okcydentalna panna wpada w ekstazę, gdy śniadolicy i czarnooki Romeo ułoży dla niej wiersz, albo pięknie poetycznie-romantycznie do niej zagai

·       … popędu do rozbojów i łupieży…-nic dodać , nic ująć.

Nie raz słyszałem w rozmowie z młodymi kobietami, że ogromna większość mężczyzn na Zachodzie to platfusy, łajzy, impotenci i chamy. Nie dostrzegają wdzięków pląsających: nimf, driad,hamadriad,lejmoniad,meliad,najad,oread,syren,Nereid,Okeanid,Atlantyd,Hesperyd,Hiad orazPlejad. A przecież tylko takie wokół nas krążą.

Wszystkie kobiety są piękne, ale jakoś po niektórych tego nie widać!

Młodzieńcy okcydentalni wpatrzeni w monitor komputera przez dwadzieścia cztery godziny na dobę przeżywają wirtualny orgazm, kiedy przez pomyłkę wykasują sobie jakikolwiek plik danych. Prezenty przyjmują chętnie, dają już mniej radośnie.Bukiet kwiatów to zbędny wydatek, bo i tak zgniją. Wódka i viagra bywają stymulatorem „męskich” zabaw.

Orientalny typ zachwyca się każdą jasnoskórą, bez względu na gabaryty i obraz lica. O intelekcie nie wspomnę, bo niepotrzebny. Zdecydowana większość mężczyzn ze Wschodu to typ Narcyza, w związku z tym uważają, że dziewczyny nie są w stanie oprzeć się ich urokowi. Jak sami o sobie mawiają „On ma język tak słodki, że potrafi wywabić nim żmiję z jamy”.

Moje uczucia do Afgańczyków są ambiwalentne, a osąd subiektywny. Z jednej strony lubię ich za: pogodę ducha, serdeczne podejście do nowopoznanych osób, szczodrość, współczucie, chęć niesienia pomocy, umiejętność dzielenia się ostatnim okruszkiem z miski, a z drugiej strony nie lubię ich za: wybuchy wściekłości, obojętność wobec nieszczęść, chciwość, okrucieństwo, rozmijanie się z prawdą, brak tolerancji i fanatyzm.

Mimo ogromnej różnicy kulturowej, lubię mieszkać w obu krajach. W jednym i drugim mam przyjaciół, a to dla mnie jest ważne.

Nie jestem żółtym psemani szakalem, jestem pewnie KUNDLEM.



[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Murza_Tarak_Buczacki

 

kabir chan
O mnie kabir chan

nietuzinkowy, podróżnik po Azji, gawędziarz, od 36 lat zafascynowany Afganistanem, ale trzeźwo patrzącym na tematykę tu i tam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka