kabir chan kabir chan
696
BLOG

AFGANISTAN; POLSKIE FIRMY JAKO PODWYKONAWCY W AFGANISTANIE

kabir chan kabir chan Polityka Obserwuj notkę 3

 

         Znowu ruszam z motyką na księżyc, czyli promuję Afganistan, jako El Dorado dla polskich firm każdego kalibru i wszelkiego profilu.
Pierwszą moją próbę przedstawienia możliwości robienia pieniędzy w tym kraju opublikowała gazeta BCC (Bussines Center Club) w czerwcu 2004 roku. Niestety nie było odzewu naszych inwestorów.
Dopiero w 2005 roku jedna z dużych firm inwestycyjno-produkcyjnych dwa razy wysłała swoich przedstawicieli do Kabulu by sprawdzić, czy moje relacje są wiarygodne i przy mojej pomocy dotrzeć do afgańskich decydentów.
Pierwsze próby nawiązania kontaktów wyraźnie pokazały chęć współpracy strony afgańskiej z polską firmą. Paru ministrów i wiceministrów roztaczało przed Polakami bardzo optymistyczne wizje wspólnych projektów i owocnej kooperacji. W wyniku rozmów bilateralnych dowiedzieliśmy się o kilkunastu zrujnowanych kopalniach, olbrzymich pokładach rudy miedzi i innych metali kolorowych, o projektach budowy całych dzielnic mieszkaniowych wokół stolicy i w większych miastach Afganistanu. Rozmowy prowadzono również na temat infrastruktury, a konkretnie dotyczyły one budowy dróg, mostów, tuneli i innych tego typu obiektów.
Obie negocjujące strony zdawały sobie sprawę, że Afganistan jest infrastrukturalną pustynią, a zarazem krajem bez specjalistów w dowolnej profesji i krajem ludzi bez kwalifikacji – od robotnika po dyrektora. Inwestycje afgańskie były szacowane w przedziale od 20 tysięcy do kilkuset milionów dolarów.
Strona polska została poinformowana, że Bank Światowy oraz państwa grupy G-7 przeznaczyły na odbudowę Afganistanu i pomoc w restrukturyzacji kilkadziesiąt miliardów dolarów.
We wrześniu 2002 roku prezydent Karzaj podpisał nowe „Prawo dla zagranicznych i wewnętrznych inwestycji”, zezwalające na 100% własność firmy przez cudzoziemca (do tego czasu 51% udziału firmy musiało być w rękach Afgańczyka), pełny transfer zysków z inwestycji za granicę i międzynarodowy arbitraż w spornych kwestiach. Rozwiązuje to problem prawny i ułatwia pracę ze wszystkimi instytucjami w Afganistanie. W 2003 roku wszyscy inwestorzy byli w zasadzie zwolnieni od cła na sprzęt budowlany i maszyny produkcyjne; obciążenia w tym zakresie były symboliczne. Podatek dochodowy w 2003 r. nie był ściągany, a w 2004 roku był on znikomy- w granicach 10-15%.
W czerwcu 2003 roku Afganistan został członkiem World Bank Group znanej, jako MIGA (The Multilateral Investment Guarantee Agency).
MIGA jest jedną z niewielu organizacji ubezpieczających inwestorów od ryzyka politycznego w Afganistanie. Do ryzyka zalicza się także: ryzyko restrykcji transferu, niewymienialność pieniądza, wywłaszczenie, zerwanie kontraktu, wojnę oraz cywilne zamieszki.Wprowadzenie do przedsięwzięcia przepisów i metod MIGAgwarantuje, że zostaną zaakceptowane tylko te projekty, które mają solidne podstawy finansowe i pozytywny wpływ na rozwój Afganistanu.
Od chwili wejścia w życie nowych przepisów zarejestrowało się w nowopowstałej rządowej agencjiAISA (Afghanistan Investment Support Agency) ponad 5700 firm!!! AISA jest dla zagranicznych inwestorów takim "one-stop shop”, w którym zainteresowany może otrzymać wszelkie potrzebne do działalności dokumenty. Dane o przetargach na rządowe projekty można z łatwością uzyskać w Internecie.
I tak oto rzutkim przedsiębiorcom podano wielki, wspaniały, lukrowany tort.
W 2006 roku delegacja polska powiększyła się o drugiego dużego inwestora, który postanowił na miejscu, w Kabulu, zapoznać się z możliwością zaistnienia na rynku afgańskim.
Wtedy to dowiedzieliśmy się, że wszystkie sznurki biznesowe i finansowe trzymają w garści Amerykanie. Bank Światowy i MIGA działają pod dyktando Waszyngtonu.
Nikt się temu nie dziwi, bo niby, dlaczego?
Wszystko rozwijało się w prawidłowym kierunku do16 lutego2007, kiedy to został ogłoszony wMonitorze Polskim raport Macierewicza dotyczący działalności Wojskowych Służb Informacyjnych. Pan Minister obnażył działalność naszych agentów w Afganistanie i ujawnił polskich agentów w rządzie prezydenta Karzaja. W wyniku tej enuncjacji prawie wszystkie firmy zawiesiły swoją działalność, gdyż żaden Afgańczyk nie chciał mieć przyklejonej etykietki „POLSKI SZPIEG”. Taki epitet skutkował natychmiastowym wykonaniem WYROKU ŚMIERCI na delikwencie.
Opozycja antykarzajowska skutecznie działa do dzisiaj.
Czy dzisiaj możemy zaistnieć biznesowo w Afganistanie? Jestem przekonany, że tak.
Jak podaje AISA, Afganistan jest bardzo bogaty w zasoby mineralne - doliczono się ponad 1400 złóż różnych minerałów. W tę liczbę wlicza się ropę naftową, gaz ziemny oraz węgiel, bogate rudy żelaza i miedzi. Ponadto znane są pokłady zasobne w kamienie szlachetne i półszlachetne takie jak szmaragdy, rubiny jadeity, ametysty, lapis lazuli i wiele innych poszukiwanych kopalin.
 
Najlepszym wyjściem na zaistnienie na rynku afgańskim jest otworzenie biura w Kabulu i szukanie współpracy z firmami amerykańskimi, które otrzymują większość kontraktów i chętnie nawiązują współpracę z podwykonawcami. Przykładem są firmy tureckie, które wybudowały gigantyczny kompleks Ambasady USA, kilkadziesiąt wieżowców w dużych miastach zatrudniając przy tym sporą ilość swoich specjalistów od budowania i burzenia.
Niemcy natomiast zajęli się stawianiem nowych mostów na Amudarii i rekonstrukcją dróg do Tadżykistanu i Uzbekistanu. Ponadto nasi przyjaciele zza Odry zaangażowali się w szkolenie policji i wyposażaniem jej w samochody i inne pojazdy odporne na wszelkiego rodzaju ataki (ach te reminiscencje!). Jak podaje niemiecka prasa 27 maja 2010 roku prezydent Niemiec Horst Koehler został ostro skrytykowany za wyrażenie opinii, że militarne zaangażowanie w misjach zagranicznych ma także związek z ochroną interesów gospodarczych Niemiec.
Jasno wynika, że nasi sąsiedzi mają co bronić!
Chińczycy wzięli się za eksploatację gigantycznych złóż miedzi i na dziesiątki lat mają zapewniony strategiczny surowiec. Nota bene te pokłady wysokowydajnej rudy były oferowane polskiej firmie w roku 2006 przez ministra górnictwa, ale firma owa wcześniej zainwestowała kilkaset milionów dolarów w Afryce, gdzie dostała mocno w cztery litery. Bała się, że znowu „umoczy”, a raport pana M. dokonał reszty.
Inni mają, a my mieliśmy mieć miedź.
Wielka Brytania ma uprzywilejowaną pozycję, gdyż jest największym strategicznym partnerem USA i w związku z tym ma duże możliwości zdobywania lukratywnych kontraktów. Wielu Brytyjczyków pełni funkcję doradców w różnych ministerstwach i korzysta z bezpośredniego dostępu do funduszy przeznaczonych na odbudowę Afganistanu. Oni także szukają podwykonawców do realizacji swoich projektów. Brytyjczycy kopią uran w Helmandzie, ale tam nie wpuszcza się obcych i straszy talibami.
Hindusi i Irańczycy oraz Turcy współpracują w budownictwie z prywatnymi inwestorami agańskimi, którzy nie dysponują żadnymi specjalistami, lecz mają dużo pieniędzy. Mają oni olbrzymi udział w budowie „nielegalnych” wieżowców, o których na początku marca mówił w swoim expose prezydent Karzaj. O tym zjawisku pisałem we wcześniejszym artykule.
Inwestorzy z tych krajów nie boją się żadnej wojny ani talibów. 
Sugeruję Polakom by przestali ślepo wierzyć w doniesienia naszych środków masowego przekazu, które korzystają głównie z doniesień MSZ i MON. Informacje przekazywane przez te instytucje są tendencyjne i nie całkiem prawdziwe. Wiele naszych firm boryka się obecnie z kryzysem gospodarczym, rząd polski mało robi by uruchomić program robót publicznych i składa za mało zamówień na tego typu projekty. Szukajmy więc nowych rynków pracy i zbytu.
Takim rynkiem jest na pewno Afganistan.
Oprócz basenów są nocne kluby i korty tenisowe
Jako podwykonawcy kontraktów amerykańskich mamy szanse na zarobienie sporych pieniędzy, zwiększenie zatrudnienia oraz zaistnienie na rynku azjatyckim. Amerykanie chętnie zarobią bez wysiłku kilkaset milionów dolarów, a my będziemy jeść „chrupiące bułeczki” a nie resztki z pańskiego stołu.
TOMASZ KAMIŃSKI
Orientalista, były stypendysta Uniwersytetu Kabulskiego, tłumacz przysięgły języka perskiego i autor książki „Afganistan; parła nist”.

 

kabir chan
O mnie kabir chan

nietuzinkowy, podróżnik po Azji, gawędziarz, od 36 lat zafascynowany Afganistanem, ale trzeźwo patrzącym na tematykę tu i tam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka